08/08/2020 Matt Kahn prowadził na żywo audycję zatytułowaną "Where Healing & Realiation Meet".
Oto jej I część po polsku, ale najpierw...
...chcę z całego serca podziękować Annie Monice Prokop, która wyręczyła mnie w redakcji i korekcie tego tekstu, żebym mogła nacieszyć się odwiedzinami przyjaciół.
Aniu, wielkie, wielkie dziękuję za Twoją profesjonalną pomoc. 💗💕💗
TAM, GDZIE SPOTYKAJĄ SIĘ UZDROWIENIE I ROZPOZNANIE
Fot. screenshot YouTube |
Witajcie piękni, witajcie! Witajcie na tym niezwykłym
światowym spotkaniu (Soul Gathering). Dajmy sobie chwilę, aby zakotwiczyć się w
tej wspólnej przestrzeni. To dla mnie zaszczyt być tutaj z wami. Witam was z
miłością.
W dzisiejszym spotkaniu - transmisji obecności - wraz z
uzdrawiającą energią docierającą do każdego zakątka globu w tym czasie ogromnej
transformacji, której często towarzyszą nasza własna niepewność, wzorce
ogólnego zwątpienia i rozpaczy, stajemy na skraju nie przepaści lecz
dokonującej się przemiany. To, czego doświadczamy to właśnie ta zachodząca
transformacja, to spełniające się proroctwo, to objawiające się przeznaczenie.
Rozpoczynając dzisiejszy przekaz witam was w tym ziemskim wznoszeniu
się i rozwoju. Na początek poświęćmy chwilę i wraz z energią, którą transmituję
zapraszam was jako współtwórców naszej rzeczywistości do uczestniczenia w
pokierowaniu energią.
Zatem dajmy sobie chwilę i wyraźcie intencję.
To może być
intencja przeznaczona dla samego siebie - i proszę, nie miej oporów w wyrażeniu
tylu intencji ile tylko chcesz, nie możesz ich wyczerpać, masz do dyspozycji
nieskończone zasoby.
Ustanów więc intencję na to, co chcesz aby ten przekaz
zrobił dla ciebie osobiście.
Moją intencją jest, aby ten przekaz uzdrawiającej
energii…zrobił dla ciebie… co? Co ma dla ciebie zrobić? Określ to, wypowiedz.
I jeśli tego pragniesz, określ swoją intencję i wyraź co ta
transmisja ma zrobić dla twoich ukochanych. Moją intencją jest, aby ten przekaz
uzdrawiającej energii... zrobił co?... dla moich bliskich. Zrób to tak
szczegółowo jak tylko chcesz.
A na końcu określ swoją intencję przekazu tej uzdrawiającej
energii dla świata, dla ludzkości, naszej wznoszącej się Matki Ziemi. Moją
intencją jest, aby ta uzdrawiająca energia... zrobiła... co?... dla tej planety, dla
ludzkości, dla Matki Ziemi.
Ustal teraz swoją intencję. I niech wszystko co się tutaj
wydarzy, dokonane odkrycia, to czym się będziemy dzielić i co będzie działo się
potem, niech to będzie spełnieniem się intencji, które teraz ustalasz, w
chwili, którą my jako Wszechświat, razem jako jedność wspólnie tworzymy.
Kiedy zestrajałem się z Wszechświatem odnośnie tego, co
dzisiaj zostanie przekazane ogarnęła mnie ogromna fala radości z powodu nauczania,
które połączy to, co często wydaje się być dwoma oddzielnymi światami. Dla
większej klarowności, dla głębszej ulgi, dla jasnych wskazówek dotyczących tego
jak nadać sens swojej podróży z tej nowo przebudzonej piąto-wymiarowej
perspektywy, nazywanej również nowym duchowym paradygmatem.
W świetle tego, dzisiejszy wykład można by zatytułować: "Tam,
gdzie spotykają się uzdrowienie i rozpoznanie (świadomość)".
Często wydaje się, że są to dwie
oddzielne ścieżki, uzdrowienie i rozpoznanie.
Uzdrawianie zazwyczaj wygląda jak
aktywna próba zmiany twoich okoliczności wynikająca z zagrożenia, z bólu i
straszliwej rozpaczy ludzkiego położenia, aby usunąć swoje uwarunkowanie i
zrobić miejsce dla budzącego się ducha. Często związane jest z
aktywnym udziałem zauważalnych symptomów oraz podjęciem podróży, w której
pojawia się wiele dróg, wiele interpretacji i remediów odnośnie tego, co możesz
zrobić, aby zmienić swoje okoliczności z jednej skrajności w drugą.
I
jednocześnie, często w podróży uzdrowienia łapiemy się na tym, że jesteśmy w
ciągłym stanie robienia czegoś.
To niekoniecznie jest złym wyborem, ale
kiedy staramy się utrzymywać taki wysiłek i działać z przestrzeni prób
kontrolowania okoliczności naszej rzeczywistości, z niezrównoważonego,
nieugruntowanego miejsca, gdy nasze działania nie pochodzą z naszego
nieskończonego jestestwa, to próbujemy kontrolować cud boskiej synchronizacji, bo uznajemy, że rzeczy nie wydarzają się tak jakbyśmy chcieli, albo nie czujemy
się tak jak pragniemy.
Rozumiem to, gdyż może to być bardzo bolesną, głęboką,
często szokującą, a czasami nawet wywołującą traumę podróżą uwalniania.
To
niesamowite, mówiąc tak na marginesie, że podróż uzdrowienia i to, czego wymaga
od ciebie uzdrawianie traum poprzez ciało komórkowe (niosące w sobie wspomnienia
jego własnych traum), często tworzy swoje własne poczucie traumy, kiedy to ponownie
przypominamy sobie uczucia i doświadczenia mając większe poczucie obecności i
świadomości niż wtedy, gdy te rzeczy się wydarzały w poprzednich latach naszego
życia. Nie jest więc zaskoczeniem - i mówię o tym z wielką empatią oraz
uznaniem - że tak często usilnie staramy się wykonywać wewnętrzną pracę
duchową, aby uwolnić się od skłonności do „walcz, uciekaj, zamieraj, płaszcz
się”. A jednocześnie, często w sposobie w jaki odbywamy proces uzdrowienia mamy
skłonności do tego, żeby walczyć, uciekać i zamierać podczas podróży, w której
staramy się przekroczyć te skłonności. To może sprawiać wrażenie jakbyśmy
kręcili się w kółko, robimy tyle pracy nie mamy pewności, że przynosi ona jakieś
korzyści, nie zauważamy żadnej różnicy.
Ale jest jeszcze inna podróż, podróż rozpoznania.
Uświadomienia sobie, że niezależnie od tego czy ukończyłeś swoją podróż
uzdrowienia, jesteś pośrodku ciemnej nocy duszy czy też przeżywasz życie jako ktoś,
kto w zasadzie zupełnie nie jest zainteresowany duchowością, nagle, ni stąd ni
zowąd, jakby rozstąpiły się chmury i coś się wydarza.
Przychodzi objawienie i
uświadamiasz sobie, że chociaż byłeś kimś pełnym
ambicji, kto dążył do swoich celów, osobą wypełnioną mieszaniną pragnień, lęków, zmartwień, nadziei oraz
marzeń, że ta osoba, która scenariuszem swojego życia wydawała się być połączona z
konkretną linią krwi, była członkiem konkretnego rodu, może postrzegałeś ją jako odzwierciedlenie wzorców przekazywanych przez linię rodową… Nagle
pewnego dnia ten scenariusz, za którym podświadomie podążałeś w fabule swojego
życia… rozpuszcza się, opuszcza twój podświadomy umysł oraz to, co wydawało się
sztuką teatralną, w której znałeś swoje miejsce i rolę w strukturze rodziny, w
układach społecznych, w pracy, w związkach. Nagle budzi się w tobie inna
tożsamość, inna rzeczywistość. Nagle głęboko w tobie to, co wydawało się być
osobą – unikalnością oddzieloną od innych jest tak naprawdę wewnętrznym
połączeniem uniwersalnej prawdy, wewnętrznym połączeniem uniwersalnego światła
oraz wewnętrznym połączeniem uniwersalnej miłości, jednością Źródła przejawioną
w postaci dokładnie takiej jaką jesteś w tym momencie.
Kiedy pojawia się takie
uświadomienie, niemal przeciwległe do ścieżki uzdrowienia, gdzie wydaje się, że
jest tyle rzeczy, które musimy zrobić – na tej ścieżce, rozpoznania, jest niemal tak jakby
budziło się głębsze jestestwo i nie jesteśmy już zmotywowani, by działać, a
bardziej zestrojeni i ukojeni po prostu byciem.
I jeżeli budzisz się z
osobowości, gdzie byłeś rodzajem wojownika, może być dla ciebie bardzo
naturalne przyjąć perspektywę, że nie ma
nic do robienia; Zostało mi pokazane, że wszystko jest jednym i widzę to teraz.
To może być bardzo ciekawe przesunięcie, gdy przechodzisz od tego duchowego
robić-robić-robić do egzystencjalnego wybuchu być-być-być.
Przez wiele lat na
ścieżce duchowej było niemal tak jakby podróż uzdrawiania i podróż rozpoznania
były dwoma równoległymi drogami, często z ludźmi toczącymi niekończące się spory
po jednej i po drugiej stronie – gdzie podróż uzdrawiania mówi: „Jest tak wiele
do zrobienia”, a strona rozpoznania mówi: „ A skąd, jedyne co masz do zrobienia
to być”.
Jeszcze głębszą prawdą jest to,
co się dzieje, kiedy te dwie strony zejdą się i połączą, tak jak w podróży
przebudzenia, gdzie budzisz się na prawdę swojego wiecznego istnienia, gdy
uzdrawiasz siebie z symptomów, które przekształcają cię w twoją następną
najwyższą ekspresję.
Łącząc ze sobą rozpoznanie oraz uzdrowienie mamy do czynienia z większą
spójnością prawej i lewej półkuli mózgu, integracją energii męskiej i żeńskiej,
czy światem ludzi łączących się w zbiorowej harmonii, aby przejawić globalny
pokój podczas wznoszenia się Ziemi.
Zatem w dzisiejszej transmisji nadajemy sens tej podróży.
Więc nie jest to tylko: robić-robić-robić czy być-być-być, ani chodzenie w przód
i w tył czy przewracanie się pod wpływem wzlotów i upadków oraz fal
przeciwności losu, które pojawiają się w podróży, gdzie rzeczy się zmieniają,
ale - jako reguła Wszechświata i z czasem przekonasz się o tym – mogą zmienić
cię jedynie na lepsze.
Najłatwiejszym sposobem w jaki możemy połączyć te dwie
ścieżki jest uznanie prawdy, która ujawnia się w uświadomieniu. Dopuszczenie
prawdy, która często ukazuje się w takich etapach jak świadomość przebudzonego
umysłu, potem przechodzi do świadomości przebudzonego serca, a w końcu do
świadomości przebudzonej intuicji.
Często te etapy uświadomienia pojawiają się zupełnie
dowolnej kolejności, czasem równocześnie, ale przyjmujemy tę prawdę
świadomości, która mówi, że niezależnie od tego jak coś się zachowuje czy
wygląda, wewnątrz tej formy znajduje się boska inteligencja, energia Źródła,
jedność wszystkiego.
I zamiast starać się zrealizować moją podróż uzdrowienia, po
prostu pozwolę, aby moja podróż uzdrowienia się wydarzyła. Ale co to znaczy
pozwolić, żeby moja podróż uzdrowienia się wydarzyła?
To znaczy, że to będzie mogło się zmienić, kiedy ja
zmienię mój stosunek do tego. Pod
słowem „to” mogą kryć się moje symptomy, moje okoliczności, moje związki, moje
diagnozy.
Ale „to” ( po angielsku „it”) oznacza także Infinite Truth czyli
nieskończoną prawdę, Infinite Transcendence – nieskończoną transcendencję.
Czymkolwiek TO jest, jest przestrzenią, gdzie istnieje nieskończona prawda,
nieskończona transcendencja, a my pozwalamy, aby każda forma powróciła do
swojej najczystszej postaci świadomości, pozwalamy, aby przemieniła się w swój
najwyższy wyraz ekspresji świadomości poprzez to jak często uznajemy i
wypowiadamy prawdę, która w TYM mieszka.
Czasem ogranicza nas własne usilne
dążenie do uzdrowienia, przez co nie tworzymy dość miejsca dla boskości - która
sama w sobie jest uzdrowieniem - aby w naszym imieniu dokonała potrzebnego
uzdrowienia.
Jeśli jednak idziemy w tę stronę, to z kolei zdarza się, że tak
bardzo próbujemy wycofać się z intensywnych działań, iż często nie wiemy jak w
harmonijny sposób uczestniczyć w przywołaniu boskiego Jestestwa.
Nie wiemy jak powiedzieć boskości, która mieszka w tobie: Jestem
gotowy na moją najgłębszą podróż. Moje przygotowania dobiegły końca, jestem
gotowy, żeby być prowadzony i jestem gotowy obserwować jak ten świat, to ciało,
ta ludzkość i cała cywilizacja powraca do swojej oryginalnej postaci, przypomina sobie swoją najgłębszą prawdę i przemienia ją w swój najwyższy
potencjał.
Ta prawda będzie wzbudzana wtedy, gdy będę robić bardzo konkretne
rzeczy, do których zostałem stworzony. To znaczy będę używać mojej świadomości,
mojej intencjonalności, mojego głosu, aby wywoływać boskość w każdej formie i
postaci wewnątrz oraz wokół mnie, pozwalając wszystkiemu być takim jakim jest,
jednocześnie będąc szczerym i wiernym integralności osobistej podróży, w której
to chwila po chwili, oddech za oddechem, interakcja za interakcją, sytuacja za
sytuacją tylko boskość spotyka się sama ze sobą.
I podobnie jak mówię o tym
przeskakiwaniu pomiędzy działaniem mającym na celu próby przyspieszenia
własnego procesu uzdrawiania z agresją, niecierpliwością, wyczekiwaniem,
oczekiwaniem, co skłania nas do negocjowania oraz robienia niemal wszystkiego,
szukania każdej dostępnej metody, żeby próbować odwrócić to, co niesie los... tak jednocześnie, z drugiej strony, może się pojawić jakiś wgląd, uświadomienie
i ktoś może pomyśleć: "Cóż, to wszystko, nie ma już nic do zrobienia…”
Taka
osoba również może przeoczyć twórczą okazję kryjącą się w tym, co naprawdę
znaczy być obecnym, aktywnie angażować się w interakcję z rzeczywistością,
którą współtworzysz.
Przez współtworzenie wzbudzasz najwyższy potencjał
wszystkiego, co zawsze miało być. Mówisz: Jestem gotów być najwyższym potencjałem,
który współpracuje z najwyższym potencjałem wszystkiego i wszystkich dla
najwyższego potencjału wszystkiego czym jestem.
Więc tak jak tutaj rozważamy, rozmawiamy a to o uzdrowieniu,
a to o uświadomieniu, tak samo istnieje inny dylemat, w którym często utykamy.
I przypuszczalnie mówię to tylko dlatego, że nasza wspólna energia wzbudziła to
we mnie.
Albo jesteśmy tak zahipnotyzowani świadomością, że wszystko
jest jednym, że nie pełnimy roli uważnego, aktywnego, godnego zaufania opiekuna
tej niewinnej ludzkiej postaci (którą jesteśmy). Sądzimy, że dostrzeganie lub
wiedza, iż wszystko jest boskością oznacza, że człowiecza gra, rola jest czymś gorszym
i nie jest zbyt istotna w mojej rzeczywistości.
Albo - co bardziej powszechne - jestem tak
zahipnotyzowany zachowaniem ludzi w moim życiu, czy wręcz omotany i zakłopotany
własnym zachowaniem, które wyzwala we mnie emocje, że w ogóle wydaje się
niemożliwe, żebym był boskością, jeżeli zachowuję się tak a nie inaczej, lub
jestem traktowany w taki a nie inny sposób. Jak coś, ktoś inny może być
boskością, jeśli nie rozpoznaje boskości we mnie?
Zatem albo jesteśmy całkiem
sparaliżowani własnym uwarunkowaniem bądź zachowaniem innych, albo tak upojeni
świadomością tego, co jest rzeczywiste i prawdziwe w otaczającym nas świecie i
ludziach, że nie uczestniczymy w życiu tak aktywnie jak należy.
KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ.
Część druga, która opisuje piękny proces łączenia obu ścieżek, pojawi się już w pierwszych dniach września, czyli na początku przyszłego tygodnia 😊. Zapraszam!
Niech to będzie słoneczny czas, Świecie, pełen łączących się z miłością dróg. Kocham Cię.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńThank you <3
OdpowiedzUsuń