Pisałam wczoraj (w sobotę, 20.czerwca) min. o akceptacji. O czymś, co zaakceptować mi trudno - ha!, zobacz, Świecie, co napisałam 😊: "trudno mi zaakceptować". To prawie jak być "trochę w ciąży". Albo się coś akceptuje albo nie, prawda? Wszystkie stopnie pośrednie, to daremne próby umoszczenia się z jakąś rzeczywistością, z którą nie bardzo nam po drodze. Temat, o którym pisałam towarzyszy mi w życiu dość długo i ani tak, ani siak, zmienić się nie chce :). Natomiast wywołuje we mnie masę różnych emocji, takich z którymi jest miło i... wręcz przeciwnie. Wiedząc, że sama tego orzecha nie rozgryzę, zawołałam Wszechświat i, oczywiście grzecznie 😊, zleciłam mu tę sprawę.
Minęło parę godzin i aktualności fejsbuka poinformowały mnie, że niejaki Matt Kahn zamieścił nowy post. Zajrzałam. I kto by pomyślał? O akceptacji. Jak ja kocham tę magię życia!
A skoro doszliśmy piechotą do lata, do przesilenia, do wianków, kwiatu paproci, magii i świętowania, mam nadzieję, że ten tekst będzie i dla ciebie radosnym prezentem na tę nową porę roku.
[post oryginalny]
"Być może brakującym elementem samo-akceptacji jest zaakceptowanie
tego, że są takie części, których nie możesz zaakceptować. Aspekty życia, które
z założenia istnieją po to, żeby być z natury nieakceptowalne. Więc jeśli i kiedy podchodzisz do nich z doraźną
dawką akceptacji, takie nieznośne części stają się tylko jeszcze bardziej nieznośne, żeby wydobyć z ciebie najbardziej autentyczną
reakcję, zamiast „poprawności duchowej” i podtrzymywania jakiegoś duchowego konceptu. Aby odkryć
prawdziwą samoakceptację dostajesz okazje do akceptowania tego co
jest, łącznie z zaakceptowaniem faktu, że istnieją rzeczy, które są i pozostaną
nieakceptowalne – niezależnie od tego na ile sposobów będziesz się im przyglądał. Oznacza to, że samoakceptacji nie można wykorzystać jako sposobu
kontrolowania swojego stanu emocjonalnego lub pozbycia się dyskomfortu.
Chociaż dla dowolnego stopnia perfekcjonizmu to może być dość szokujące,
ulgę niech niesie ci świadomość, że nie musisz niezmordowanie pracować, żeby akceptować
te rzeczy, których po prostu nie możesz zaakceptować. To, samo w sobie, jest
dużo głębszym poziomem akceptacji. Gdy do tego dojdzie, z nieba nie spłynie na
ciebie żadna kara - jedynie dary spokoju, pogody ducha, pełni oraz harmonii dla
uczczenia twojej gotowości i chęci zaufania szczerości twojego osobistego
doświadczenia. Jeżeli coś ma być w pewnym momencie zaakceptowane, wydarzy się
to nieoczekiwanie dzięki łasce, a nie w wyniku jakichś starań.
Akceptacja tych części, które nigdy nie będą akceptować
czegoś, co leży poza ich ograniczonym postrzeganiem jest kluczowym składnikiem kultywowania
bezwarunkowej miłości. Wszystko po to, abyś mógł być najbardziej wspierającym
rodzicem dla swojego niewinnego serca. To tak jakby mieć dziecko, które odmawia
zaakceptowania czegoś o sobie, podczas gdy jego mądry opiekun obejmuje je,
szanuje i kocha w trakcie ich wspólnej podróży. Wiedząc, że to dłonie losu
zmieniają każdą perspektywę w rezultacie tego, co przeżyłeś, a nie jest to
kwestia tego, jak umiejętnie próbujesz kontrolować czy zarządzać swoim zachowaniem. Przechodząc od jednego poziomu uświadomienia
do kolejnego, proszę, bądź dla siebie łagodny.
Odpowiedzi są o wiele mądrzejsze niż potrzeba robienia wszystkiego w
określony sposób i poprawnie.
Nawet w odniesieniu do obszarów społecznych, jest to akceptowanie
istnienia rzeczy nieakceptowalnych, które budzą bohatera w ludzkich sercach, żeby
zrobić krok naprzód i współtworzyć nowe rzeczywistości, które są bardziej do
zaakceptowania i odpowiadają potrzebom, aspiracjom oraz spełnieniu wszystkich."
[Ach ten Matt! Każde zdanie to perełka, prawda?]
Źródło:oficjalna strona FB Matta Kahna |
Niech to będzie udany tydzień, Świecie. Kocham Cię. I wyjątkowo, we wtorek, w Dzień Ojca, ukaże się nowy post. Zapraszam! 💙💛💚
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz