Jestem miłością. Jesteś miłością. Nie ma nic innego prócz miłości. I jest świadomość, która to widzi lub nie. Uśpiona lub przebudzona. Uśpiona każe wierzyć w to, czego nie ma, w kółko odtwarza zapisany zbiór przekonań, poglądów, punktów widzenia. To nic, że życie boli, to nic, że męczy, trzeba mocniej, trzeba bardziej, trzeba zacisnąć zęby i walczyć, wprost lub nie wprost, albo uciekać i wciąż się ukrywać. Ufff, samo pisanie męczy.
Przebudzona świadomość widzi to, co jest. Wdzięcznie tańczy z życiem wiedząc, że jest w ramionach przyjaciela, nie wroga. Nie musi więc walczyć, bo nic jej nie zagraża. Pozwala się prowadzić. Nie zawsze wszystko jej się podoba, nie zawsze wszystko jest kolorowe i przyjemne, ale nie kłamie, że jest inaczej. Nie nagina rzeczywistości do swoich wyobrażeń. Wie, że to, co jest to najlepsze co mogło się wydarzyć. I wcale nie musi tego rozumieć. Jest wolna.
Najkrótszą i najbezpieczniejszą drogą ze snu do przebudzenia jest miłość. Niekoniecznie ta jakiej nas nauczono. Nie zawsze taka jak sobie wyobrażamy.
Uśpione części nas bronią się przed pobudką. Matt porównuje je czasem do dzieci, które choć niby wiedzą, że muszą wstać i pójść do szkoły, to budzone negocjują, złoszczą się, płaczą albo marudzą chcąc przedłużyć swój sen ile się tylko da.
Wszystko, co napisałam powyżej to kilka mniej lub bardziej zgrabnie dobranych słów. One nie zmienią mojego ani niczyjego życia. Ale miłość tak. Miłość przełożona na działanie, postawę, wybory, decyzje.
Oto mały smaczek w najnowszego wykładu Matta, What Would Love Do?
(jest to streszczenie odrobiny wykładu oraz tłumaczenie ćwiczenia „powtarzaj za mną”)
Co zrobiłaby miłość? Obdarzyłaby każdego błogosławieństwem. Szczególnie tych, którzy nie byli lub nie są dla niej zbyt mili. A może tym kimś wcale nie jest ktoś na zewnątrz, tylko… twój wewnętrzny krytyk…twój umysł, który cię punktuje i znajduje setki powodów do sprawiania ci przykrości…Możesz to zatrzymać. Ale nie zgadzaj się z umysłem. Nie bądź jego terapeutą. Bo nie jesteś terapeutą swojego umysłu, tylko jego wyzwolicielem.
Powiedz do niego – błogosławię cię wszelką radością jakiej pragnie twoje serce.
Ponieważ w umyśle, który ma silne poczucie spełnienia już ani ty ani nikt inny nie będzie celem ataku. Pierwszym prześladowcą, którego rozbroimy będzie ten wyobrażony obserwator w naszych umysłach. Gdyż prześladowcą wewnętrznego krytyka w naszym umyśle jest w kółko odtwarzany, jak zdarta płyta, ślad tego wszystkiego, co inni do nas powiedzieli lub co nam zrobili oraz każdego bólu jaki nas spotkał.
(tłumaczenie): Spróbujmy tego na głos – mówi Matt do słuchaczy – niech zrobi się ciekawie:
Do mojego wewnętrznego krytyka - bądź błogosławiony wszelką radością jakiej pragnie twoje serce. Ponieważ w umyśle, które ma silne poczucie spełnienia, już ani ty ani nikt inny nie będziecie celem (ataku).
Do mojego ego - błogosławię cię wszelką radością, jakiej pragnie twoje serce. Nawet jeśli mi nie podziękujesz czy wręcz zareagujesz zniewagą - błogosławię cię całą radością, jakiej pragnie twoje serce, bo kiedy ciało silnie odczuwa spełnienie, ty ani nikt inny nie będzie już celem.
Do mojej matki i ojca, niezależnie od tego czy ich znam czy nie - błogosławię was wszelką radością jakiej pragną wasze serca, bo w polu energii, które ma silne poczucie spełnienia, ty ani nikt inny nie będzie już celem.
Do linii mojego rodu, we wszystkich wymiarach, czasach i przestrzeniach, w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, nawet w wymiarach równoległych- błogosławię was wszelką radością, której pragną serca, bowiem z sercem silnie czującym spełnienie, ani wy ani nikt inny nie będzie już celem.
Do każdego prześladowcy, umyślnego lub nie, a także do każdej z ofiar, na wszystkich kontynentach, planetach, systemach solarnych, liniach czasowych i wymiarach - błogosławię cię wszelką radością jakiej pragnie twoje serce, bowiem gdy serce silnie odczuwa spełnienie, ani ty ani nikt inny nie będzie już celem.
Do wszystkich dusz, do wszystkich wcielonych istot ze wszystkich wymiarów, ze wszystkich zakresów światła, do wszystkich gęstości ciemności – błogosławię was całą radością, jakiej pragną wasze serca, bo w sercu przepełnionym radością i spełnieniem, ani wy ani nikt inny nie będzie już celem.
Czy widzę, że jeśli spędzę kilka chwil błogosławiąc innych wszelką radością jakiej pragną ich serca, pomagając im lub komuś innemu, by przestał być celem ich ataku, to mam wrażenie, że sam o wiele mniej czuję się celem nieświadomości tego świata?
Może najbezpieczniejszym sposobem istnienia na tej planecie jest nieustannie błogosławić wszystkich najwyższą radością? Może w ten sposób i ja sięgam po największą radość bez konieczności, żeby zawsze wszystko było po mojemu?
Dlatego miłość potrafi to zrobić. Tylko miłość może to zrobić. To jest to, co robi miłość. To właśnie oznacza być miłością, którą jestem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz